Dziennik frontowy Alphonse'a Vogla
„25 stycznia 1915 o godzinie 3. rano przybyliśmy do Golubia (Prusy Zachodnie), gdzie kwaterowaliśmy po domach. O godzinie 11. przejście granicy i 30 km ciężkiego marszu na Rypin. Wpół do szóstej wieczorem przybyliśmy i nocowaliśmy. 26 stycznia o godzinie 3. po południu wymarsz i przybycie o godzinie 6. wieczorem do nędznego majątku w Zamościu. Noc spędzona w zimnej stodole. 27 stycznia zbiórka batalionu, w czasie której major wygłosił patriotyczną mowę. 1. i 2. kompania zakwaterowana w Podlesiu, 3. w Blinnie, 4. w Agnieszkowie.
Zaraz w majątku wystawiono wartę w liczbie 30 ludzi dodatkowo wzmocnioną 30 żołnierzami. Tak minęły 4 dni, gdy 31 stycznia 3. kompania została wyparta z Blinna. W czasie odwrotu 4 żołnierzy zostało rannych. Dwóch z Seebach, jeden z Bühl i jeden z Eberbach.
Następnego dnia, w poniedziałek 1 lutego 1915 o godzinie 4. podeszliśmy pod Blinno, które mieliśmy szturmować z 3. kompanią. Ale na nieszczęście sprawy obróciły się przeciwko nam. Wyszliśmy z małego lasku na Rosjan, dostając się pod ogień z boku. Zajęliśmy może 150 metrów pola, gdy dostaliśmy się pod silny ogień. Na szczęście byliśmy na drodze, która prowadziła do Blinna, tak więc większość z nas zapadła w przydrożne rowy. Kierowaliśmy swój ogień na wiejskie zabudowania, gdzie się spodziewaliśmy Rosjan. Jednakże żadnego z nich nie widzieliśmy. Ale ogień był coraz większy, szczególnie silny z boku, tak więc leżeliśmy ciasno obok siebie, stanowiąc najlepszy cel.
W jaki sposób walczyła 3. kompania, która znajdowała się na prawo od nas na odkrytym polu, doprawdy nie wiem. Musiała doznać wielkich strat. Z naszej kompanii padli albo zginęli na miejscu: mój przyjaciel Leo Bender, który dostał w ramię, głowę i plecy. Z Franzem Josephem Meyerem, który także był ciężko ranny, zbliżyliśmy się do Lea i rozmawialiśmy z nim po godzinie czwartej. Około godziny 5. poszedłem z Franzem Seppem do pobliskiego Blinna, gdzie znaleźliśmy kwaterę w zimnej, ubogiej izbie u biednego, sparaliżowanego człowieka. Obsługiwałem Franza jak tylko potrafiłem, ponieważ miał ciągle wielkie pragnienie. Następnego dnia około godziny 5. zostaliśmy wywiezieni na marnej furmance marną drogą. Około godziny 9. dotarliśmy do Sierpca, dokąd od wczoraj wieczór przybywali już różni koledzy. Tutaj około południa zmarli J. Iffrig z Salmbach i Herman Bild z Eschbach. Po południu o godzinie 2. odjazd z plutonowym Kleinem, który dostał postrzał w prawe ramię. Jadąc na marnym wozie, cierpiał silnie przez swoje uszkodzone ramię. Wreszcie około godziny 7. po południu przybyliśmy do liczącego 12000 mieszkańców Raciąża. Zatroszczono się dobrze o nas i dobrze spaliśmy tej nocy. Na innej kwaterze przebywał Franz Sepp z Heydrichem Bildem. Pożegnałem Franza (François Joseph Meyer) 3 lutego o godzinie 6. rano. Georg Becker z Oberseebach zamknął mu oczy. Franz spoczywa już w pokoju wiecznym. Mnie przewieziono z około dziesięcioma mężczyznami jeszcze 10 km dalej do Glinojecka. Tutaj, w szpitalu polowym dobrze mnie opatrzono. Siedzę teraz o godzinie 4. po południu, zapisując wydarzenia ostatniego dnia. Dobrze spałem w nocy z 3. na 4 lutego. Od dłuższego czasu otrzymujemy znowu dobrą białą kawę z cukrem. O godzinie 4. po południu wyjazd samochodem do następnej stacji kolejowej w Ciechanowie. Tutaj załadowano nas do pociągu szpitalnego i dobrze przespaliśmy noc”.
cdn