Jean-Luc Fechter w artykule głównym tak napisał o odnalezieniu fragmentów pomnika przez Olę i Jacka:
Kilka dni po moim powrocie do Alzacji, gdy głowę mam jeszcze pełną godnych pamięci wspomnień z mojej polskiej przygody, otrzymuję 14 września 2003 roku przez Internet wiadomości od Oli i to jakie wiadomości! Ola oznajmia mi, że wróciła na miejsce ze swoim przyjacielem Jackiem i razem odkryli kawałek betonowej płyty z napisem, który wyłonił się z ziemi. Zachwyceni tym odkryciem kontynuowali przekopywanie gruntu, aż wydobyli na światło dzienne prawie całość, na którą złożyły się fragmenty z dwóch płyt, które zawierały nazwiska żołnierzy pochowanych w tym miejscu. W chwili gdy mogli odczytać: „J. FECHTER” na kawałku płyty, ich emocje sięgnęły zenitu. Ola pisze do mnie: „I was so happy.”
Moje podekscytowanie było nie mniejsze niż jej. Łatwo mogę sobie wyobrazić ogromną radość jaka musiała ją opanować, gdy wreszcie znalazła potwierdzenie miejsca pochówku mojego stryjecznego dziadka.
Podczas odczytywania wszystkich tych nazwisk, które Ola mi przepisała, w większości swojskich, pewna myśl przychodzi do głowy. A jeżeli wszyscy ci żołnierze pochodzili od nas? Być może wystarczyłoby ich zidentyfikować, aby odnaleźć ich potomków i przedstawić ich historię w odniesieniu do każdego konkretnego żołnierza? Ogólnie rzecz biorąc, żołnierze Landsturmu (pospolitego ruszenia – przyp. tłum.), z samej definicji – starsi, powinni byli mieć żony i dzieci. To z kolei powinno ułatwić identyfikację potomków, ponieważ chodzi tu o potomstwo w linii prostej, a nie równoległej, jak mogłoby to mieć miejsce w przypadku żołnierzy młodych, nieżonatych...
Natomiast Krzysztof Menel na forum Tradytora tak podsumował odkrycie:
J.L. Fechter odjechał do Alzacji nie będąc całkowicie pewnym, czy odnalazł miejsce pochówku brata swego dziadka.
Ola jednak nie „odpuściła”! Gdzie diabeł nie może … Razem ze swoim kolegą Jackiem udali się do Blinna i dokładnie przeszukali teren. Odnaleźli prawie wszystkie fragmenty potrzaskanych płyt, a następnie dopasowali je do siebie. Odczytali napis „J. FECHTER”! To był dowód, na który tak czekał Jean-Luc!
W 2007 roku, kiedy po raz pierwszy przyjechałem do Blinna, głowiłem się, co za krasnoludki poskładały te dwie tablice. Wreszcie wiem, że nazywają się Ola i Jacek!
Poniżej fragment listu do Jean-LucaFechtera z 14 sierpnia 2003r., w którym Ola podaje odczytane nazwiska poległych zołnierzy:
Now I'm sending you this names and inscription
from the boards ( I will use now full stop '.' because we still
haven't found some pieces of this one board so we couldn't read
out few words, sometimes '.' means one letter) :
VOM-LANDS-.ATL-HAGEN................
FIELEN-AM-I-F......-1915
VICEF-J-SCHMIDT-UFF.....HAGG-O..........
J-LEHNHOFF-B-NIES-A.......OSSERT-W-K
G-HOLZEZ-J-HEB.......HARDT-O-SEIFERT
GEFR-F-BEVL-.-GEORGE-KREIS-J-ARTH
L-HOLTZEL-A-KLIETSCH-LANDST-P-KEPERER
F-MARTZ-E-BAHL-G-HICKEL-N-OSTERKAMP
On the second board:
L-BENDER-X HELMER-H-TO....-FI.HER-J-FRITZ
P-HAMM-M-MEY.R-J-PARGEN-N-SCHUMACHER
G-BILLMA.N-A.RINSTER-CHR-DELLER-I-FECHTER
J-GRAF-PH-GUNTHER-A-HA.-INGER-CHR-KILIN
H-JAKOB-J-KLEIN II -G-MORSCHHAUSER-K-ROHE
L-PERRIN-J-STOLTZ-J-STREICHER-JOSEF-WANDER
E-WOLFF-JOH-VOGEL I -L-MATHEIS-PHIL-PAUL
H-WOLFF-HERTEL-EIN-DEUTSCHER-ARTILLERIST